środa, 29 sierpnia 2012

1. Rara Story

Witam! Nazywam się Seiki Irie i jestem jednym ze strażników zewnętrznych. Drugim strażnikiem jest Kaz Horiuchi. Ale właśnie, o co w tym wszystkim chodzi? Ano o to, żeby się dobrze bawić, zrzeszać psycholów i ogólnie łamać system, czyli normy przyjęte przez „normalnych” ludzi. Otóż my jesteśmy grupą odmieńców, którzy uwielbiają się przebierać! A ty czego się spodziewałeś? Napisałem grupą, bo jest nas dużo więcej. Oczywiście nie każdy może wstąpić, wszystko zależy ode mnie i od Kaza. W większej mierze ode mnie, bo on nie ma nic do gadania. Przygniatam go swoją osobą. Strasznie mało u nas dziewczyn. Dlaczego? Dlatego, że ja ich nie lubię, strasznie mnie denerwują. Oczywiście ja i Kaz nie patrzymy tylko na wygląd. Najpierw robimy zwiad środowiskowy (Kaz robi), później przeprowadzamy wywiad z kandydatem (Kaz przeprowadza) i na koniec decyzja czy przyjmujemy, czy nie. Decyzję podejmuję ja i tylko ja. Nie ma żadnego odwołania. No chyba, że komuś uda się nawiązać kontakt z naszym szefem i on wyrazi zgodę. A panem nad panami jest Dokuohtei. Nawet nie chcę sobie przypominać ile czasu zajęło mi zapamiętanie tego imienia. To jest totalna pomyłka! Ale, że jest szefem nie można mu się sprzeciwić. Wiem, cały ten opis wygląda odrobinę sekciarsko, ale naprawdę jest przyjemnie. Występuje tu jeszcze parę ważnych osobistości, ale nie chce mi się na nich tracić czasu. Są trochę dziwni... Strażnicy wewnętrzni potrafię być straszni.
- Seiki!
- Czego? I nie Seiki tylko Irie! Dobrze wiesz, że tego nie lubię!
- Seiki!
- Zamknij się! - z kim rozmawiam? Z gońcem. On jest od roznoszenia listów, ale nie takich zwyczajnych. Czasami są to polecenia od szefa, a czasami daty spotkań, nic wielkiego.
- Seiki!
- Człowieku, czy ty znasz tylko jedno słowo?
- Nie, ale jak wymawiam twoje imię, to mi staje! - tak, jesteśmy grupą wyrzutków. Tego typu odzywki są normalne. Jednak...
- Jak ty mnie nieziemsko wkurzasz! Wiesz o tym, prawda?
- Oh, jak ty mnie nieziemsko podniecasz! Wiesz o tym, prawda? - wcale tak nie jest, ale ten kretyn uwielbia się ze mnie nabijać. Dlaczego? Bo jestem niski, wątłej budowy i nie mam z nim realnych szans na wygraną.
- Ano, Irie...
- Czego znowu?! A, to ty Kaz. Czego chcesz?
- Mamy sprawdzić kolejną osobę... - gdyby on był chociaż troszkę śmielszy, to bym nim tak bardzo nie pomiatał. Szef przydzielił go do mnie właśnie dlatego, że jest spokojny. Swój wybór uzasadnił tym, że będziemy się doskonale uzupełniać.
- Idź sam, mi się nie chce.
- Ale Irie, to jest zadanie dla nas...
- Nie!! - co za chodzące utrapienie!
- Co jest Seiki-chan? Czyżby ci się nie chciało wykonywać swoich obowiązków? - szlag! Jeden z wewnętrznych... Aż mnie gęsia skórka przeszła kiedy mnie dotknął. Jakiś totalny obłęd.
-Nie, oczywiście, że nie pójdziesz sam, Kaz kochanie... - co za tanie przedstawienie. Ale nie moja wina, że się ich boję. Każdy się ich tutaj boi, bo mogą zrobić z nami, co im się tylko spodoba. Wyrzutkami, czyli marginesem nikt się nie przejmuje. Ponoć kiedyś jeden chłopak zniknął, kiedy z nimi zadarł. Ja nie chcę tak skończyć. No i poszedłem z tą gapą.
- To jak ma na imię ta nowa osoba. Chłopak, czy dziewczyna?
- Chłopak, Kaoru Nagai. Jego rodzina zginęła parę miesięcy temu, nikt się nim nie przejmuje – jesteśmy trochę jak taka duża rodzina.
- Mhmmm, baaardzo interesujące. Gdzie go znajdziemy?
- W południowym rejonie – no nie. Tylko nie tam. Nienawidzę tego miejsca. Wszędzie pełno wścibskich i bogatych dzieciaków.
- Co on tam robi?! - właśnie, co go tam zniosło do cholery?
- Szczerze, to nie mam pojęcia...
- Ty o czymś nie wiesz? To dopiero nowość.
- Przepraszam... - i właśnie tego w nim nienawidzę. Gardzę takimi osobami, ale do niego zdążyłem się już przyzwyczaić, więc w jakimś stopniu nawet go lubię.
- Nie przepraszaj ciamajdo – przez dalszą drogę już nie rozmawialiśmy. Doszliśmy w końcu do południowych dzielnic. A raczej do dzielnic opływających bogactwem. I rzeczywiście był tam nasz kandydat. Całkiem słodki, siedział sobie na fontannie i słuchał obelg bogatych dzieciaków. Bo chciałbym przypomnieć, że my cały czas jesteśmy w przebraniu. Mamy na sobie dziwne stroje oraz rekwizyty. No i siedział tak sobie mały, zagubiony króliczek. Kaz poszedł gadać z dzieciakiem, a ja postanowiłem zrobić mały wywiad środowiskowy. Nienawidzę rozmawiać z tą bogatą hołotą.
- Ej patrzcie! Następny dziwak! - ta, to było do mnie,
- Puszczę tę zniewagę mimo uszu, jeśli odpowiesz mi na parę pytań.
- A co ty mi niby możesz zrobić? Ha, ha, ha, ha! - po chwili leżał na chodniku z twarzą przytuloną do asfaltu. Oczywiście ja siedziałem na nim i cały czas dociskałem jego facjatkę do chodnika. Pomimo swojego wyglądu, nie pozwolę sobą pomiatać.
- Dobra, dobra! Czego chcesz?
- Czemu ten uszaty dzieciak tu siedzi?
- Chodzi ci o Kaoru?
- Ehe.
- Mieszkał tu kiedyś, ale wszystko stracił. Chodzą ploty, że jego rodzina miała zatargi z mafią, czy innym cholerstwem. Przeżył tylko on. Więc teraz jest najnormalniejszym śmieciem – co za gnój. Nie żebym się obruszył na to, że obraził króliczka (Kaoru), ale ubodło to także mnie.
Ale już mi się nic z nim nie chciało robić więc wróciłem do Kaza, który gadał z Nagai'em.
- Ty królik! Jestem Irie, drugi strażnik wewnętrzny. Wskocz no do tej fontanny i zacznij śpiewać.
- Naprawdę?
- No, wskakuj, bo nie mamy czasu – to nie tak, że koniecznie chcę się nad nim poznęcać. Ale normalnych ludzi, którzy nie potrafią przyjąć wyzwania, po prostu nie przyjmujemy i tyle. Jego historia aż tak mnie nie wzruszyła.
- Co tchu! Co tchu! Zapomniałem o ważnym dniu! Już tchu mi brak, więc pa, pa, pa! - a jednak spoko z niego chłopak.
- Ty to chyba jest z „Alicji w Krainie Czarów”? - spytałem Kaza.
- Chyba tak...
- Dobra starczy! - skłoniliśmy się razem z Kazem i wypowiedzieliśmy formułkę, którą musi usłyszeć każdy nowy.
- Witamy w „Rara Story”!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz