- Seiki!
- Czego? I nie Seiki tylko Irie! Dobrze wiesz, że tego nie lubię!
- Seiki!
-
Zamknij się! - z kim rozmawiam? Z gońcem. On jest od roznoszenia
listów, ale nie takich zwyczajnych. Czasami są to polecenia od szefa, a
czasami daty spotkań, nic wielkiego.
- Seiki!
- Człowieku, czy ty znasz tylko jedno słowo?
- Nie, ale jak wymawiam twoje imię, to mi staje! - tak, jesteśmy grupą wyrzutków. Tego typu odzywki są normalne. Jednak...
- Jak ty mnie nieziemsko wkurzasz! Wiesz o tym, prawda?
-
Oh, jak ty mnie nieziemsko podniecasz! Wiesz o tym, prawda? - wcale tak
nie jest, ale ten kretyn uwielbia się ze mnie nabijać. Dlaczego? Bo
jestem niski, wątłej budowy i nie mam z nim realnych szans na wygraną.
- Ano, Irie...
- Czego znowu?! A, to ty Kaz. Czego chcesz?
-
Mamy sprawdzić kolejną osobę... - gdyby on był chociaż troszkę
śmielszy, to bym nim tak bardzo nie pomiatał. Szef przydzielił go do
mnie właśnie dlatego, że jest spokojny. Swój wybór uzasadnił tym, że
będziemy się doskonale uzupełniać.
- Idź sam, mi się nie chce.
- Ale Irie, to jest zadanie dla nas...
- Nie!! - co za chodzące utrapienie!
-
Co jest Seiki-chan? Czyżby ci się nie chciało wykonywać swoich
obowiązków? - szlag! Jeden z wewnętrznych... Aż mnie gęsia skórka
przeszła kiedy mnie dotknął. Jakiś totalny obłęd.
-Nie,
oczywiście, że nie pójdziesz sam, Kaz kochanie... - co za tanie
przedstawienie. Ale nie moja wina, że się ich boję. Każdy się ich tutaj
boi, bo mogą zrobić z nami, co im się tylko spodoba. Wyrzutkami, czyli
marginesem nikt się nie przejmuje. Ponoć kiedyś jeden chłopak zniknął,
kiedy z nimi zadarł. Ja nie chcę tak skończyć. No i poszedłem z tą gapą.
- To jak ma na imię ta nowa osoba. Chłopak, czy dziewczyna?
-
Chłopak, Kaoru Nagai. Jego rodzina zginęła parę miesięcy temu, nikt się
nim nie przejmuje – jesteśmy trochę jak taka duża rodzina.
- Mhmmm, baaardzo interesujące. Gdzie go znajdziemy?
- W południowym rejonie – no nie. Tylko nie tam. Nienawidzę tego miejsca. Wszędzie pełno wścibskich i bogatych dzieciaków.
- Co on tam robi?! - właśnie, co go tam zniosło do cholery?
- Szczerze, to nie mam pojęcia...
- Ty o czymś nie wiesz? To dopiero nowość.
-
Przepraszam... - i właśnie tego w nim nienawidzę. Gardzę takimi
osobami, ale do niego zdążyłem się już przyzwyczaić, więc w jakimś
stopniu nawet go lubię.
- Nie
przepraszaj ciamajdo – przez dalszą drogę już nie rozmawialiśmy.
Doszliśmy w końcu do południowych dzielnic. A raczej do dzielnic
opływających bogactwem. I rzeczywiście był tam nasz kandydat. Całkiem
słodki, siedział sobie na fontannie i słuchał obelg bogatych dzieciaków.
Bo chciałbym przypomnieć, że my cały czas jesteśmy w przebraniu. Mamy
na sobie dziwne stroje oraz rekwizyty. No i siedział tak sobie mały,
zagubiony króliczek. Kaz poszedł gadać z dzieciakiem, a ja postanowiłem
zrobić mały wywiad środowiskowy. Nienawidzę rozmawiać z tą bogatą
hołotą.
- Ej patrzcie! Następny dziwak! - ta, to było do mnie,
- Puszczę tę zniewagę mimo uszu, jeśli odpowiesz mi na parę pytań.
-
A co ty mi niby możesz zrobić? Ha, ha, ha, ha! - po chwili leżał na
chodniku z twarzą przytuloną do asfaltu. Oczywiście ja siedziałem na nim
i cały czas dociskałem jego facjatkę do chodnika. Pomimo swojego
wyglądu, nie pozwolę sobą pomiatać.
- Dobra, dobra! Czego chcesz?
- Czemu ten uszaty dzieciak tu siedzi?
- Chodzi ci o Kaoru?
- Ehe.
-
Mieszkał tu kiedyś, ale wszystko stracił. Chodzą ploty, że jego rodzina
miała zatargi z mafią, czy innym cholerstwem. Przeżył tylko on. Więc
teraz jest najnormalniejszym śmieciem – co za gnój. Nie żebym się
obruszył na to, że obraził króliczka (Kaoru), ale ubodło to także mnie.
Ale już mi się nic z nim nie chciało robić więc wróciłem do Kaza, który gadał z Nagai'em.
- Ty królik! Jestem Irie, drugi strażnik wewnętrzny. Wskocz no do tej fontanny i zacznij śpiewać.
- Naprawdę?
-
No, wskakuj, bo nie mamy czasu – to nie tak, że koniecznie chcę się nad
nim poznęcać. Ale normalnych ludzi, którzy nie potrafią przyjąć
wyzwania, po prostu nie przyjmujemy i tyle. Jego historia aż tak mnie
nie wzruszyła.
- Co tchu! Co tchu! Zapomniałem o ważnym dniu! Już tchu mi brak, więc pa, pa, pa! - a jednak spoko z niego chłopak.
- Ty to chyba jest z „Alicji w Krainie Czarów”? - spytałem Kaza.
- Chyba tak...
- Dobra starczy! - skłoniliśmy się razem z Kazem i wypowiedzieliśmy formułkę, którą musi usłyszeć każdy nowy.
- Witamy w „Rara Story”!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz