środa, 29 sierpnia 2012

7. Rara Story

- Ty się normalnie prosisz o porządny łomot. Najpierw się skarżysz i marudzisz, że jest ich dwóch i nie wiesz, jak sobie z nimi poradzić, a teraz umawiasz się z wewnętrznym. Jestem ciekaw, który się pierwszy dowie.
- Dobra, wiem że źle zrobiłem, ale nie miałem wyjścia. Poza tym zastrzegłem, że nie szukam faceta.
- I myślisz, że ten przekaz do niego dotarł? Nie bądź naiwny. Siedzisz po uszy w gównie na własne życzenia. Jak się zachowa Kinji kiedy się dowie, możemy przewidzieć, ale nie mamy zielonego pojęcia, co zrobi ten drugi – w sumie, to Tetsu ma trochę racji. Ale przecież raz się żyje. Jeśli teraz sobie nie poużywam to kiedy? Na starość? Bez przesady.
- Dobra, zobaczę, co wyjdzie z tego spotkania z Maeno.
- I co później?
- Z którymś dam sobie spokój- oczywiście, że kłamię. Nie mam zamiaru z żadnego rezygnować. Chcę się dobrze bawić i tyle.
- Mam nadzieję, że nie kłamiesz – spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Oczywiście, że nie. Ciebie bym nigdy nie okłamał! - jednak zawsze jest ten pierwszy raz. Sorry, Yano, ale jak nie chcesz mi pomóc, to będziesz mi tylko przeszkadzać. Tak więc od teraz muszę kryć się przed Tetsu, Maeno i Natsume, no i pewnie jeszcze przed innymi wścibskimi spojrzeniami.
- Wracamy?
- Ty idź, ja mam coś jeszcze do załatwienia w mieście – czas mam do wieczora. Więc czemu by nie umówić się Natsume?
- Jak wolisz – nawet się nie uśmiechnął. I tak się pewnie nie domyśla. Tak się tylko zastanawiam, ile można ciągnąc coś takiego. Łatwiej by było, jakby mieszkali w innych miastach, ale tak też sobie poradzę. Poszedłem do budki telefonicznej i wykręciłem numer Natsume.
- Słucham? - lubię jego głos, lekko zachrypnięty z nutką seksapilu. Brzmi trochę jak przepis, co nie?
- To ja. Irie! - wrzasnąłem radośnie do telefonu.
- Poukładałeś już swoje sprawy? - wiedziałem, że o to spyta.
- Tak, spotkamy się?
- Teraz nie mogę. Może wieczorem? - pierwsze komplikacje, co?
- Phi, wieczorem to ja nie mogę – powiedziałem lekko obrażony.
- Tak? A co takiego robisz wieczorem? - a co on taki ciekawski?
- Płodzę dzieci, do cholery!
- O proszę, jakiś ty nerwowy – ktoś zapukał do budki, odwróciłem się i aż mi słuchawka wyleciała z wrażenia. Stał tam nie kto inny, tylko Haga. Odłożyłem słuchawkę na miejsce i podszedłem do niego.
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem – jak on to zrobił?
- Wiem wszystko, co chcę wiedzieć – niedobrze, nie chciałem się z nim tutaj spotkać. Co będzie, jak gdzieś w pobliżu czai się Kinji albo ten drugi wewnętrzny?
- To gdzie idziemy? Ja nie mam pomysłu.
- Do mnie – popatrzyłem na niego nieco jak na dziwaka. Ale właściwie czemu nie? Aczkolwiek mam niesamowitą ochotę troszeczkę się z nim podroczyć.
- Jak tak do ciebie? A jak mi coś zrobisz? Nie wiem, możesz okazać się jakimś psychopatą, czy coś w tym rodzaju. Wisz ja o siebie dbam.
- Ten koleś, z którym gadałeś przed barem też o ciebie dba? - prawie udławiłem się własną śliną. Jednaka nie będzie łatwe utrzymanie ich obydwu od siebie. Aczkolwiek twarz zachować muszę.
- Czepiasz się szczegółów. Ten facet pilnuje porządku w naszej, że tak to nazwę, siedzibie. To oczywiste, że węszy i chce wszystko wiedzieć.
- Naprawdę? - w tym momencie nie kłamię, może tylko omijam parę faktów, ale to wszystko.
- Serio, serio. Daleko mieszkasz? - tak, jestem trochę leniwy. Chociaż teraz wolałbym żeby mieszkał jak najdalej stąd.
- Ty mi tu teraz nie zmieniaj tematu. Co cię z nim łączy? - czy ja mu coś obiecałem, że się tak wypytuje? Zaraz się zdenerwuję i tyle z tego wszystkiego będzie.
- Stosunki czysto zawodowe, chyba że wolisz usłyszeć, iż uprawiam z nim seks w pobliskiej bibliotece. Lepiej?
- Dużo lepiej – roześmiał się i pociągnął mnie za rękaw – Za mną i drogę zapamiętaj, bo nie będzie mi się chciał za każdym razem po ciebie wychodzić.
- I tak wyjdziesz, pewnie będziesz chciał sprawdzić czy z nikim nie kręcę, na przykład z tym mężczyzną sprzed baru – wystawiłem mu język. On poczochrał mnie po włosach i puścił mimo uszu to, co powiedziałem.
Natsume nie mieszkał daleko od centrum, aczkolwiek trochę trzeba było przejść. Doszliśmy do zwykłego, mieszkalnego, czteropiętrowego bloku. Windy oczywiście nie było. I gdzie mógł mieszkać Haga? Oczywiście, że na czwartym piętrze. Zasapałem się jak nigdy.
- Chyba nie masz kondycji, co? - oczywiście, że nie uszło to jego uwadze.
- Jakiś ty spostrzegawczy – powiedziałem łapiąc łapczywie powietrze. Kiedy Natsume otwierał drzwi, ja stałem na wpół żywy opierając się o ścianę. Naprawdę zaraz umrę!
- Proszę księżniczko, wchodź – oh, jak miło z jego strony. W środku było czysto i schludnie. Dwa pokoje, kuchnia i łazienka. Nic wielkiego, a ja głupi myślałem, że on ma jakieś szemrane interesy, z których bierze brudne pieniądze i za te pieniądze ma wybudowaną wspaniałą posiadłość. Kretyn ze mnie. Wszedłem do salonu, chociaż nie ukrywam, że chętnie pozwiedzałbym teraz sypialnię.
- Właściwie, to wyobrażałem sobie, że mieszkasz w zupełnie innym miejscu.
- Zdziwiony, że nie śpię na pieniądzach? Już ci się nie podobam? - specjalnie to mówi.
- Zgłupiałeś?
- Możliwie, sprowadzam sobie do domu przebranego dzieciaka. Istnieje taka sposobność, że zgłupiałem.
- Bardzo śmieszne! Ja ci się do domu nie wpraszałem! Mogę wyjść w każdej chwili – też mi coś. Chyba spodobało mu się naigrywanie ze mnie. Też sobie znalazł hobby. Dobrze, że nie biorę wszystkiego do siebie.
- Słonko, wyjdziesz dopiero, jak ja ci pozwolę. Drzwi zamknięte na klucz, a klucz mam ja – uśmiechnął się dosyć perfidnie, no prawie się nie zorientowałem, o co mu chodzi.
- Psychol! Wiedziałem! - pisnąłem tak dla zgrywy.
- Hmm, całkiem możliwe – przyznam, że przeszły po mnie ciarki. Natsume zręcznym ruchem złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Obezwładnił mnie całkowicie. Przycisnął mnie do ściany i trzymał za obydwie moje ręce. Oczywiście do wykonania tej czynności, wystarczył mu tylko jedna dłoń. Drugą złapał mnie za krocze, zdziwiłem się i to bardzo. Dosyć bezpośredni z niego mężczyzna. On cały czas się we mnie wpatrywał, ja natomiast błądziłem wzrokiem po podłodze. Pomimo tego, iż miałem już za sobą doświadczenia seksualne (chociaż tylko z Murai'em), nie bardzo wiedziałem jak się zachować. Z Mifune to wyglądało zupełnie inaczej, on nie podkreślał aż tak swojej dominującej pozycji.
- Zareagujesz w końcu jakoś, czy będziesz dalej zachowywał się jak kukła? - ostry głos Natsume dosłownie wbił się w moje uszy. Drgnąłem lekko i popatrzyłem mu w oczy.
- A niby co mam zrobić? Trzymasz mnie tak mocno, że nie mogę nawet drgnąć – odpowiedziałem lekko oburzony. Haga skrzywił się trochę i mnie puścił. Wyciągnął z kieszeni klucz i wcisnął mi go do ręki.
- Jak się dowiesz, to wróć. Otwórz sobie. Miłego wieczoru – zaniemówiłem! Nikt nigdy mnie tak chamsko nie potraktował! Podszedłem do drzwi otworzyłem je, a kluczem rzuciłem w Hagę.
- Palant! - wrzasnąłem jeszcze na odchodnym i sobie poszedłem. Kto to widział tak się zachowywać? Najgorsze było to, że wieczór tuż tuż, a ja jestem totalnie nie w humorze! Muszę się komuś wyżalić. Ale komu? Tetsu obiecałem, że z jednym skończę. Jak mu się zacznę żalić, to mnie wykpi. Jednak Yano to moja jedyna alternatywa. 

1 komentarz:

  1. Oj ten Irie w końcu się doigra. Chyba, że zrobią trójkącik. Co mu przyszło do głowy żeby wodzić za nos dwóch niebezpiecznych facetów. W końcu spuszczą mu lanie jego życia. Straszny z niego pierwiosnek.

    OdpowiedzUsuń