- Ty się normalnie prosisz o
porządny łomot. Najpierw się skarżysz i marudzisz, że jest ich
dwóch i nie wiesz, jak sobie z nimi poradzić, a teraz umawiasz się
z wewnętrznym. Jestem ciekaw, który się pierwszy dowie.
- Dobra, wiem że źle zrobiłem, ale
nie miałem wyjścia. Poza tym zastrzegłem, że nie szukam faceta.
- I myślisz, że ten przekaz do niego
dotarł? Nie bądź naiwny. Siedzisz po uszy w gównie na własne
życzenia. Jak się zachowa Kinji kiedy się dowie, możemy
przewidzieć, ale nie mamy zielonego pojęcia, co zrobi ten drugi –
w sumie, to Tetsu ma trochę racji. Ale przecież raz się żyje.
Jeśli teraz sobie nie poużywam to kiedy? Na starość? Bez
przesady.
- Dobra, zobaczę, co wyjdzie z tego
spotkania z Maeno.
- I co później?
- Z którymś dam sobie spokój-
oczywiście, że kłamię. Nie mam zamiaru z żadnego rezygnować.
Chcę się dobrze bawić i tyle.
- Mam nadzieję, że nie kłamiesz –
spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Oczywiście, że nie. Ciebie bym
nigdy nie okłamał! - jednak zawsze jest ten pierwszy raz. Sorry,
Yano, ale jak nie chcesz mi pomóc, to będziesz mi tylko
przeszkadzać. Tak więc od teraz muszę kryć się przed Tetsu,
Maeno i Natsume, no i pewnie jeszcze przed innymi wścibskimi
spojrzeniami.
- Wracamy?
- Ty idź, ja mam coś jeszcze do
załatwienia w mieście – czas mam do wieczora. Więc czemu by nie
umówić się Natsume?
- Jak wolisz – nawet się nie
uśmiechnął. I tak się pewnie nie domyśla. Tak się tylko
zastanawiam, ile można ciągnąc coś takiego. Łatwiej by było,
jakby mieszkali w innych miastach, ale tak też sobie poradzę.
Poszedłem do budki telefonicznej i wykręciłem numer Natsume.
- Słucham? - lubię jego głos, lekko
zachrypnięty z nutką seksapilu. Brzmi trochę jak przepis, co nie?
- To ja. Irie! - wrzasnąłem radośnie
do telefonu.
- Poukładałeś już swoje sprawy? -
wiedziałem, że o to spyta.
- Tak, spotkamy się?
- Teraz nie mogę. Może wieczorem? -
pierwsze komplikacje, co?
- Phi, wieczorem to ja nie mogę –
powiedziałem lekko obrażony.
- Tak? A co takiego robisz wieczorem? -
a co on taki ciekawski?
- Płodzę dzieci, do cholery!
- O proszę, jakiś ty nerwowy – ktoś
zapukał do budki, odwróciłem się i aż mi słuchawka wyleciała z
wrażenia. Stał tam nie kto inny, tylko Haga. Odłożyłem słuchawkę
na miejsce i podszedłem do niego.
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem –
jak on to zrobił?
- Wiem wszystko, co chcę wiedzieć –
niedobrze, nie chciałem się z nim tutaj spotkać. Co będzie, jak
gdzieś w pobliżu czai się Kinji albo ten drugi wewnętrzny?
- To gdzie idziemy? Ja nie mam pomysłu.
- Do mnie – popatrzyłem na niego
nieco jak na dziwaka. Ale właściwie czemu nie? Aczkolwiek mam
niesamowitą ochotę troszeczkę się z nim podroczyć.
- Jak tak do ciebie? A jak mi coś
zrobisz? Nie wiem, możesz okazać się jakimś psychopatą, czy coś
w tym rodzaju. Wisz ja o siebie dbam.
- Ten koleś, z którym gadałeś przed
barem też o ciebie dba? - prawie udławiłem się własną śliną.
Jednaka nie będzie łatwe utrzymanie ich obydwu od siebie.
Aczkolwiek twarz zachować muszę.
- Czepiasz się szczegółów. Ten
facet pilnuje porządku w naszej, że tak to nazwę, siedzibie. To
oczywiste, że węszy i chce wszystko wiedzieć.
- Naprawdę? - w tym momencie nie
kłamię, może tylko omijam parę faktów, ale to wszystko.
- Serio, serio. Daleko mieszkasz? -
tak, jestem trochę leniwy. Chociaż teraz wolałbym żeby mieszkał
jak najdalej stąd.
- Ty mi tu teraz nie zmieniaj tematu.
Co cię z nim łączy? - czy ja mu coś obiecałem, że się tak
wypytuje? Zaraz się zdenerwuję i tyle z tego wszystkiego będzie.
- Stosunki czysto zawodowe, chyba że
wolisz usłyszeć, iż uprawiam z nim seks w pobliskiej bibliotece.
Lepiej?
- Dużo lepiej – roześmiał się i
pociągnął mnie za rękaw – Za mną i drogę zapamiętaj, bo nie
będzie mi się chciał za każdym razem po ciebie wychodzić.
- I tak wyjdziesz, pewnie będziesz
chciał sprawdzić czy z nikim nie kręcę, na przykład z tym
mężczyzną sprzed baru – wystawiłem mu język. On poczochrał
mnie po włosach i puścił mimo uszu to, co powiedziałem.
Natsume nie mieszkał daleko od
centrum, aczkolwiek trochę trzeba było przejść. Doszliśmy do
zwykłego, mieszkalnego, czteropiętrowego bloku. Windy oczywiście
nie było. I gdzie mógł mieszkać Haga? Oczywiście, że na
czwartym piętrze. Zasapałem się jak nigdy.
- Chyba nie masz kondycji, co? -
oczywiście, że nie uszło to jego uwadze.
- Jakiś ty spostrzegawczy –
powiedziałem łapiąc łapczywie powietrze. Kiedy Natsume otwierał
drzwi, ja stałem na wpół żywy opierając się o ścianę.
Naprawdę zaraz umrę!
- Proszę księżniczko, wchodź –
oh, jak miło z jego strony. W środku było czysto i schludnie. Dwa
pokoje, kuchnia i łazienka. Nic wielkiego, a ja głupi myślałem,
że on ma jakieś szemrane interesy, z których bierze brudne
pieniądze i za te pieniądze ma wybudowaną wspaniałą posiadłość.
Kretyn ze mnie. Wszedłem do salonu, chociaż nie ukrywam, że
chętnie pozwiedzałbym teraz sypialnię.
- Właściwie, to wyobrażałem sobie,
że mieszkasz w zupełnie innym miejscu.
- Zdziwiony, że nie śpię na
pieniądzach? Już ci się nie podobam? - specjalnie to mówi.
- Zgłupiałeś?
- Możliwie, sprowadzam sobie do domu
przebranego dzieciaka. Istnieje taka sposobność, że zgłupiałem.
- Bardzo śmieszne! Ja ci się do domu
nie wpraszałem! Mogę wyjść w każdej chwili – też mi coś.
Chyba spodobało mu się naigrywanie ze mnie. Też sobie znalazł
hobby. Dobrze, że nie biorę wszystkiego do siebie.
- Słonko, wyjdziesz dopiero, jak ja ci
pozwolę. Drzwi zamknięte na klucz, a klucz mam ja – uśmiechnął
się dosyć perfidnie, no prawie się nie zorientowałem, o co mu
chodzi.
- Psychol! Wiedziałem! - pisnąłem
tak dla zgrywy.
- Hmm, całkiem możliwe – przyznam,
że przeszły po mnie ciarki. Natsume zręcznym ruchem złapał mnie
za rękę i przyciągnął do siebie. Obezwładnił mnie całkowicie.
Przycisnął mnie do ściany i trzymał za obydwie moje ręce.
Oczywiście do wykonania tej czynności, wystarczył mu tylko jedna
dłoń. Drugą złapał mnie za krocze, zdziwiłem się i to bardzo.
Dosyć bezpośredni z niego mężczyzna. On cały czas się we mnie
wpatrywał, ja natomiast błądziłem wzrokiem po podłodze. Pomimo
tego, iż miałem już za sobą doświadczenia seksualne (chociaż
tylko z Murai'em), nie bardzo wiedziałem jak się zachować. Z
Mifune to wyglądało zupełnie inaczej, on nie podkreślał aż tak
swojej dominującej pozycji.
- Zareagujesz w końcu jakoś, czy
będziesz dalej zachowywał się jak kukła? - ostry głos Natsume
dosłownie wbił się w moje uszy. Drgnąłem lekko i popatrzyłem mu
w oczy.
- A niby co mam zrobić? Trzymasz mnie
tak mocno, że nie mogę nawet drgnąć – odpowiedziałem lekko
oburzony. Haga skrzywił się trochę i mnie puścił. Wyciągnął z
kieszeni klucz i wcisnął mi go do ręki.
- Jak się dowiesz, to wróć. Otwórz
sobie. Miłego wieczoru – zaniemówiłem! Nikt nigdy mnie tak
chamsko nie potraktował! Podszedłem do drzwi otworzyłem je, a
kluczem rzuciłem w Hagę.
- Palant! - wrzasnąłem jeszcze na
odchodnym i sobie poszedłem. Kto to widział tak się zachowywać?
Najgorsze było to, że wieczór tuż tuż, a ja jestem totalnie nie
w humorze! Muszę się komuś wyżalić. Ale komu? Tetsu obiecałem,
że z jednym skończę. Jak mu się zacznę żalić, to mnie wykpi.
Jednak Yano to moja jedyna alternatywa.
Oj ten Irie w końcu się doigra. Chyba, że zrobią trójkącik. Co mu przyszło do głowy żeby wodzić za nos dwóch niebezpiecznych facetów. W końcu spuszczą mu lanie jego życia. Straszny z niego pierwiosnek.
OdpowiedzUsuń